06 września

Mini haul Sephora | Becca, Rexaline, Benefit

Mini haul Sephora | Becca, Rexaline, Benefit

06 września

Mini haul Sephora | Becca, Rexaline, Benefit


Po dwóch miesiącach intensywnej,wakacyjnej pracy mogłam sobie pozwolić w końcu usiąść na spokojnie przed komputerem i zrobić jakieś zamówienie online. Przez cały rok nie kupowałam za bardzo żadnych nowości z kolorówki, ale teraz miałam wielką ochotę zapoznać się z...

Becca zestaw rozświetlaczy 
Wszyscy kojarzą na pewno rozświetlacze od Becca. W końcu i ja się skusiłam na mój pierwszy rozświetlacz. Ale nie chciałam pełnej wersji, ponieważ nie wiem czy by mi się sprawdził i nie wiem kiedy bym go zużyła, bo rzadko wykonuje pełen makijaż. Ale gdy tylko miałam oba produkty na skórze to... mówię Wam, totalne wow! Więcej o tym zestawie w oddzielnym poście :)




Rexaline Derma Comfort Cream
Miałam kilka próbek tego kremu i tak mi się spodobał i mnie zaciekawił, że postanowiłam kupić pełna wersję. To mój pierwszy taki drogi krem (135 zł), więc mam wieeelką nadzieję, że mnie nie zawiedzie. Mam ostatnio na prawdę wrażliwą i delikatna skórę i źle reaguje prawie na wszystko. Ten krem zostawiał moją skórę tak gładką i nawilżoną, że byłam pod wrażeniem. Na dodatek zostawiał ochronny film na skórze co na prawdę w nim pokochałam, a na zimę, która się powoli zbliża może być idealny. Z tego co wiem ten krem dostępny jest tylko w Sephorze i jest to nowość.
link



Benefit zestaw miniaturowych bronzerów Hoola
Ten zestaw dostałam w prezencie i w sumie jest bardzo trafiony, bo chciałam właśnie kupić sobie bronzer Bahama Mama, ale skoro dostałam aż trzy to na razie sobie odpuściłam. W zestaw wchodzą : bronzer w pudrze, bronzer w płynie i w sztyfcie. Jak na razie niezbyt polubiłam się z tym w płynie, ale jeszcze zobaczymy jak go trochę potestuję.




To wszystkie moje nowości z Sephory, miałyście jakiś produkt? Podzielcie się swoją opinią :)

01 września

Zużycia miesiąca | Sephora Bioderma L'oreal Dermedic i inne

Zużycia miesiąca | Sephora Bioderma L'oreal Dermedic i inne

01 września

Zużycia miesiąca | Sephora Bioderma L'oreal Dermedic i inne


Rzadko udaje mi się wykorzystać tyle produktów w ciągu miesiąca, dlatego dzisiaj zdziwiona, że udało mi się tyle w tym miesiącu nazbierać zabieram się do pisania. Są tu moi ulubieńcy oraz kosmetyki niezbyt udane. 


L'oreal Elseve maska z glinką - wydawałoby się idealne rozwiązanie dla moich włosów, które u nasady się przetłuszczają a są suche na długości. Niestety efektów na dłuższy czas nie widziałam. Skóra głowy może była odświeżona, ale różnicy w przetłuszczaniu się nie zauważyłam. Zapach bardzo mi przypadł do gustu, może kiedyś do niej wrócę.

Marion mgiełka termoochronna - bardzo przydatny i działający produkt. Zazwyczaj latem nie suszę włosów, a w inne pory roku włosy bardzo mi się puszą. Dzięki tej mgiełce puszą się mniej i są bardziej miękkie po suszeniu.

Isana odżywka do włosów suchych - moja kolejna tubka tej odżywki, jak za ta cenę jest bardzo dobra. Włosy są widocznie wygładzone, bardziej miękkie. Chociaż wolę odżywkę z olejkami to ta na pewno powinna być przetestowana przez każdą dziewczynę :)

Pantene lekka maska odżywcza - bardzo lubię szampon z tej serii Aqua Light, ale ta maska nie robiła z moimi włosami nic. Chyba na moje włosy była aż za lekka, bo poza ładnym zapachem efektów nie było żadncyh. 


Bielenda Vanity krem do depilacji - Okropieństwo. Dobrze, że kupiłam go za jakieś 5 zł, bo po dwóch próbach wyrzuciłam go prosto do kosza. Krem ten nie robił kompletnie nic z włoskami, a nie mam jakichś grubych i uciążliwych. Niby "express", bo czas siedzenia z kremem na ciele to krótkie kilka minut, ale po tym krótkim czasie i po dłuższym ani jeden włosek nie ubył z moich nóg. Nie polecam bardzo.

Oriflame Happy Skin mleczko do ciała - od jakiegoś czasu używam przeważnie mocno nawilżających balsamów z apteki, które zostawiają lekko lepką warstwę na mojej skórze. Tego balsamu używałam czasami w trakcie dnia, gdy miałam uczucie ściągnięcia na ramionach i na nogach. Szybko się wchłaniał i szybko dawał uczucie nawilżenia i ulgi. Mimo, że to uczucie ulgi i nawilżenia nie było na długo to i tak bardzo lubiłam go używać. Nie piekło mnie po nim ciało co dla mnie jest już dużym plusem.

Bioderma Atoderm Intensive oczyszczający, natłuszczający żel pod prysznic - uratował mi skórę, na prawdę. Moja skóra była już w złym stanie, strasznie mnie swędziała, była sucha i żaden drogeryjny balsam ani nawet żel pod prysznic Dove jej nie pomagał. Wtedy kupiłam zestaw ten żel + balsam z tej samej serii. Gdy zaczęłam myć się nim, zauważyłam wielką różnicę, nawet nie musiałam codziennie smarować się balsamem. Dzięki tym produktom nie czuję już dyskomfortu na ciele i kupiłam jeszcze inne produkty tej firmy. Moi wybawiciele - inaczej nie mogę tego nazwać. O nich wszystkich niedługo post na blogu :)

Oriflame Swedish Spa peeling do ciała - sam peeling może nie był taki zły, w sumie to taki zwyklak. Ale opakowanie tak mnie doprowadziło do szału, że nikomu nie polecam go kupować i się z nim szarpać. Otworzenie zatyczki graniczyło z cudem przy każdej kąpieli, aż odechciewało się peelingować. Na pewno nie kupię go więcej. Gdy zużyje moje peelingowe zapasy rzucę się na te z Organic Shop.

Veet Easy-Gelwax Debiut - tak się zastanawiam co by tu o nich napisać, w sumie to trochę włosów powyrywały, trochę zostawiły. Nie mam porównania do innych plastrów chociaż myślę, że większość ma podobne efekty. Do tych na pewno nie wrócę i chyba w ogóle do plastrów już nie wrócę. 


Sephora mango - kocham ten zapach i baaardzo żałuję, że nie ma go w większych flakonikach. Nie wiem, które to już moje opakowanie, ale na pewno nie ostatnie. Jedna koleżanka zabierała mi zawsze flakonik i ciągle wąchała zakrętkę i się perfumowała, a druga zdecydowała, że też go kupi, więc musi mieć w sobie to coś. Najpiękniejszy owocowy zapach jaki miałam!

Oriflame Women's Collection Innocent White Lilac - pisałam o tych perfumach tutaj. Są piękne i nie takie zwykłe. Pachną prawdziwymi kwiatami bzu i gdy tylko spotykałam się ze znajomymi to mówili, że ładnie pachnę jakimiś kwiatami i to były zawsze te perfumy. Jeśli lubisz kwiatowe zapachy to koniecznie przetestuj ten, zrobi na Tobie wrażenie :)


Dermedic Hydrain3 płyn micelarny - wszelkie produkty do demakijażu i oczyszczania twarzy dobieram ostrożnie, bo po większości pieką mnie oczy lub skóra. Ten wybrałam, bo miałam wiele próbek kremów i też pełnowymiarowy krem pod oczy i po tych produktach nie czułam żadnego dyskomfortu. Na szczęście ten płyn był pod tym względem ok, ale niestety nie domywał makijażu. Wiadomo, zawsze po użyciu micela używam też żelu, ale to było trochę mocne niedomycie, a od płynów micelarnych wymagam tego, żeby oczy były dobrze oczyszczone z makijażu. Średnio wydajny produkt. 

Bielenda nawilżający żel do mycia twarzy - jakiś czas temu (dokładnie w 2015 roku) znalazłam swój idealny żel L'oreal, który opisywałam tutaj. Niestety w Rossmannie (prawdopodobnie został wycofany) ani w innym sklepie w moim mieście nie mogę już go znaleźć. Żel musiałam mieć na już, więc nie było czasu szukać i zamawiać z internetu, więc wzięłam ten. No na kolana mnie nie powalił i nie przebił mojego ukochanego żelu L'oreal, ale był całkiem dobry. Zmywał resztki makijażu, nie piekły mnie po nim oczy, miał piękny zapach, ale nie był wydajny i nie miałam takiego super uczucia jak po moim ulubieńcu. Raczej do niego nie wrócę, będę szukała zastępcy L'oreal'a. Jeśli macie żel, który jest wart polecenia i jest przede wszystkim delikatny dla oczu, ale też skutecznie zmywa makijaż to dajcie znać :)

Biały Jeleń płyn micelarny - o nim również pisałam tutaj. Jest po prostu rewelacyjny chociaż trochę drogi, ale mimo tej ceny warto go mieć. 

L'oreal Ideal Glow peeling rozświetlający do twarzy - kolejny totalny bubel, słaby skład, mało drobinek ścierających, ale są na tyle duże, że używanie tego produktu jest wręcz nieprzyjemne. Dodatkowo nie zauważyłam żadnego rozświetlenia. Męczyłam się z nim długo, żeby go zużyć, od połowy opakowania używałam go na ciało. 

Oriflame Giordani Gold krem CC - miałam kolor natural i idealnie pasował do mojej cery, był lekki i lekko krył co bardzo mi odpowiadało, posiada SPF 35 co jest dużym plusem. Jednak trwałość tego produktu jest taka średnia, pod koniec dnia przy zmywaniu były jakieś resztki koloru, ale twarz nie wyglądała tak jak tuż po aplikacji. Ale ścierał się "ładnie", nie było dziur ani prześwitów. Myślę, że już go nie kupię ze względu na to, że mam po prostu ochotę przetestować inne kremy BB lub CC. 

Oriflame Wonderlash tusz do rzęs - ile ja miałam opakowań tego tuszu? 10? 15? Nie potrafię powiedzieć. Ale wiem, że jest cudowny, zawsze, gdy jest w katalogu w dobrej cenie kupuje kilka sztuk na zapas. Nie kruszy się, pięknie wydłuża i rozdziela. No cudo. Pisałam o nim tutaj


To były wszystkie kosmetyki, miałyście jakieś? Może macie takie same zdanie na temat jakiegoś kosmetyku? 






Copyright © Lightside , Blogger