09 grudnia

Jak pewien portal mnie wykiwał? Nieudana współpraca.


Chcąc zyskać więcej odbiorców, warto jest angażować się we współprace - wiadomo. Trzeba jednak posiadać umiejętność dobrego dobierania sobie tych współprac. Mi chyba tej umiejętności zabrakło. Pewnego dnia dostałam maila od Redaktor Naczelnej strony zajmującej się tematyką kosmetyków i ogólnie sferą beauty z zapytaniem "czy jesteś zainteresowana owocnym rozwojem i czy chcesz znać szczegóły naszej przyszłej współpracy?" Zgodziłam się i co dalej?

Warunki były takie, że ja wstawiam baner portalu i piszę o nim posta. W zamian staję się "ambasadorką" strony (cokolwiek miałoby to znaczyć), a mój blog miał być wypromowany. Spełniłam wszystkie warunki i 29 kwietnia napisałam maila. Dostałam maila zwrotnego, że redakcja jest na urlopie i skontaktuje się ze mną po majówce. No więc czekałam, do 14 maja. Tego dnia napisałam maila o treści: "Czy mogłabym prosić o jakąś wiadomość zwrotną?". Odpowiedzi nie dostałam, więc 31 maja napisałam kolejną wiadomość informującą, że usuwam baner i post i rezygnuję ze "współpracy". No i do dzisiaj oczywiście zero kontaktu. 

No, portal się nie postarał. Nawet jeśli już nie chcieli ciągnąć współpracy wolałabym dostać jakąś wiadomość. Jednak widzę, że chyba strona ma jakiś zastój, bo posty są tylko stare z maja. Myślałam, że pisząc z tak odpowiedzialną osobą mogę liczyć na odpowiednią rozmowę i rozwiązanie sprawy, niestety myliłam się i będę to miała na uwadze przy każdej kolejnej ewentualnej propozycji. 

Miałyście takie sytuacje? 














3 komentarze:

  1. Przykra sytuacja, współczuję.

    OdpowiedzUsuń
  2. Oj niestety miałam taką sytuację ze znaną kiedyś chińska strona Dresslink. Dostałam ubranka, napisałam post oraz dodałam odnośniki do sklepu, okazało się że kliknięcia są liczone. Nie byłam przekonana do "żebrania" wejść więc było ich niewiele choć według mojej strony około 400 - okazało się jednak za mało i współpraca bez żadnego wyjaśnienia ucichła. Na swojego maila do dzisiaj dostaje co jakiś czas kilka ofert od "Redaktor Naczelnej" sklepu sukien ślubnych, strony o zdrowym trybie życia, a nawet agentów nieruchomości co już absolutnie mnie "rozwala". Najlepsze jest to że kiedy wspomnę o cenie albo odmowie pisania za 5$ to jest wielkie zdziwienie i cisza. Jakim prawem cenie się na więcej niż 20zł? Śmiech na sali, warto czekać na większe współprace, bo każda mniejsza jak widać lekceważy młode blogerki i chętnie je wykorzystuje. :(

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze, trzymam kciuki byś już takiej sytuacji nie doświadczyła!

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Lightside , Blogger