19 grudnia

Grudniowy Shinybox 2018 Shiny Christmas

Grudniowy Shinybox 2018 Shiny Christmas

19 grudnia

Grudniowy Shinybox 2018 Shiny Christmas


Mój pierwszy w życiu Shinbox - zadowolenie czy porażka? Osoby, które obserwują mnie na Instagramie już wczoraj widziały zawartość boxa oraz moje ogólne zdanie na ten temat. W tym miesiącu była promocja na grudzień, można było zamówić subskrypcje, a przy tym te pudełko za połowę standardowej ceny, czyli 25 zł. Następne pudełka w standardowej cenie 49 zł. 


Na święta spodziewałam się zdecydowanie czegoś lepszego. Kosmetyki średnie moim zdaniem do takiego pudełka. Powinno się pojawiać raczej coś nowego, czego nie miałyśmy jeszcze okazji sprawdzić. I okej, może ktoś nie trafił nigdy na żaden taki produkt, ale chodzi mi o to, że nie ma tu nic ciekawego. Zwykły tonik jakich jest wszędzie mnóstwo, tani cień, który kolorem nie zachwyca, jakiś lek na pryszcze... Jedynie co to szampon i odżywka się przydadzą, idealny rozmiar na jakiś wyjazd, a Glow Primer Joko to też coś czego nigdy nie miałam okazji spróbować. No i jeszcze maseczka totalna porażka, ale o tym na końcu.


Zacznijmy od tego, że tego zestawu w ogóle nie ma na ulotce dołączonej do pudełka. Zapewne dorzucili je z poprzednich pudełek. Trochę szkoda, bo na ulotce jest szampon firmy, której jeszcze nigdy nie używałam. Ale tak jak wspomniałam wyżej na pewno zużyje te produkty, bo pojemnościowo są idealne na podróż. Bardzo ładnie pachną, kiedyś miałam produkty z tej firmy i średnio się polubiliśmy, ale spróbujemy jeszcze raz ;)


Tonik jak tonik, nic w nim specjalnego. Od jakiegoś czasu używam zamiast toniku wody różanej, więc nie wiem czy go zużyję. Fajnie, że firma nie testuje kosmetyków na zwierzętach.


Ten cień totalnie mi nie podpasował. Zazwyczaj nie używam w ogóle cieni do oczu, a jak już mnie najdzie na malowanie się to są to kolory kremowe, brązowe lub ogólnie w ciepłej kolorystyce i przede wszystkim widoczne. Ten to cień numer 01, jest on lekko błyszczący i lekko widoczny na skórze. Na pewno wiele osób używa takich cieni, ale niestety nie ja i mi się nie przyda.


Baza rozświetlająca od Joko to dla mnie coś nowego. W sumie to nigdy nie używałam żadnej bazy pod makijaż, bo po prostu nie używam podkładów i nie mam takiej potrzeby. Numer produktu to 200, w opakowaniu jest dosyć ciemny i wydaje się mieć złotą poświatę. Jednak nałożony i roztarty na skórze jest bardziej srebrny. Jak na razie mam do niego mieszane uczucia, momentami ten błysk wygląda bardziej jakby skóra była sucha niż rozświetlona, ale jeszcze nie wszystko stracone. 




Żel punktowy na trądzik, hmm.. sama nie wiem co mam na jego temat napisać. Na zmiany na skórze staram się rozważnie dobierać różne kosmetyki/preparaty. Raczej chodzę do dermatologa, gdy coś mi nie pasuje, a na zwyczajne krosty na twarzy używam niezastąpionej maści cynkowej. Nie sądzę, że przyda mi się ten kosmetyk/lek (nawet nie wiem jak to nazwać). Ale może osoby, które dostały te pudełko i które borykają się z ciężkim do zwalczenia lekkimi produktami trądzikiem, będą zadowolone. Dodatkowo, na kartce w pudełku jest napisane, że jest to produkt pełnowymiarowy i kosztuje 50 zł. Serio? Od razu to sprawdziłam w internecie no, bo bez przesady z tą ceną. Wszędzie cena wynosi około 30 zł, można go kupić nawet za niecałe 24 zł. Ja nie wiem skąd wzięli taką cenę tym bardziej, że na moim kartoniku jest napisane "Próbka bezpłatna. Nie do sprzedaży" i kupując jakiś produkt hurtowo, na pewno nie mają najwyższej ceny. Jeżeli go w ogóle kupili, a nie dostali jako bezpłatną próbkę.


To jest hit tego pudełka. Oczywiście: "hit". Wybaczcie, że w takim stanie już pokazuję tę maseczkę, po prostu nie mogłam się już doczekać, aż jej użyję, bo jeszcze nie miałam okazji używać maski z węglem. A więc pierwsze co to zapach tej maseczki to jak mój chłopak określił - jakbym piła kilka dni. Przy nakładaniu jej tak dawała alkoholem, że musiałam wstrzymywać oddech i łzawiły mi oczy. Po kilku minutach od nałożenia ja już nie wyczuwałam zapachu natomiast inne osoby nadal go czuły. Nałożyłam maseczkę tylko na strefę T i po jej zdjęciu miałam tam po prostu suchą skórę. Nic się nie zmieniło w kierunku pozytywnym, skóra nie była gładsza, miała nadal zaskórniki. Po prostu nie zrobiła nic dobrego, ale za to wysuszyła skórę. Jakby mi dali ją za darmo to byłabym z niej bardzo niezadowolona, a jedna taka maseczka kosztuje 4,50 zł.


Podsumowując, to jestem najbardziej zadowolona z pudełka, bo na pewno mi się do czegoś przyda, jest porządnie zrobione. Może wyślę w nim nagrody z rozdania dla Was, które niedługo planuję. W miarę okej wypadł szampon i odżywka i ciekawa jestem jest bazy rozświetlającej od Joko. Ja już anulowałam subskrypcję i na razie nie zamierzam do tego wrócić. Zamówiłam teraz tylko jedno pudełko wyprzedażowe i na tym koniec z ShinyBoxem. Teraz czekam aż będzie dostępne pudełko z naturalnymi kosmetykami i chyba na tym się skupię, bo z naturalnych kosmetyków jest wiele do odkrycia i wypróbowania.

A Wy co sądzicie o tym pudełku? Subskrybujecie ShinyBox? 

08 grudnia

Pomysły na prezent dla niej i dla niego | między innymi pędzle, Foreo, słuchawki, kosmetyczka, pomady do włosów

Pomysły na prezent dla niej i dla niego | między innymi pędzle, Foreo, słuchawki, kosmetyczka, pomady do włosów

08 grudnia

Pomysły na prezent dla niej i dla niego | między innymi pędzle, Foreo, słuchawki, kosmetyczka, pomady do włosów


Macie już kupione wszystkie zaplanowane prezenty? A może nawet nie wiecie jeszcze co kupicie najbliższym? Uważam, że prezenty to bardzo indywidualna sprawa, ale na rynku istnieje tyle produktów, że łatwo się pogubić. Ja jeszcze nie skompletowałam wszystkich prezentów i uważam, że teraz jest najlepszy czas na ich zakup. Przed samymi świętami wiele firm ma korzystne promocje, warto spędzić trochę czasu i poszukać na internecie na różnych stronach ciekawych prezentów. Nie licząc rzeczy personalizowanych lub pod hobby osoby obdarowywanej, przedstawię Wam kilka propozycji, które myślę, że każdemu się przydadzą i spodobają.


1. Słuchawki bezprzewodowe JBL idealne do ćwiczeń na siłowni, biegania i nie tylko.
2. Kosmetyczka np. ta z Tommy Hilfiger lub Herschel. Wydaje mi się, że kobiety mają mnóstwo różnych kosmetyczek, ale mężczyźni już raczej nie. Warto kupić jakąś porządną, gdzie wszystko się zmieści. Może obdarowywana osoba ma kosmetyczkę, ale jest już wysłużona i przydałoby się ją wymienić?
3. Olejek do brody Bulldog, oprócz tej firmy jest też wiele innych dobrych produktów do pielęgnacji brody. Gdy mężczyzna zapuszcza brodę warto mieć coś do zmiękczania tych włosków i pielęgnowania ich.
4. Skarpety, niby oklepany prezent, ale warto kupić nie takie zwykłe skarpetki ale np. od Happy Socks. Dla mnie facet, który ma zakryte kostki zimą zyskuje szacunek ;) Wyżej wymieniona firma ma mnóstwo świetnych wzorów i kolorów skarpetek. Każdy z pewnością znajdzie coś idealnego, mega szalone i kolorowe lub minimalistyczne w małe kropki.
5. Nie znam faceta, który nie nosi pasków chociaż od czasu do czasu. A te każdemu z czasem się zużywają, więc myślę, że warto dodać do prezentu porządny pasek np. taki.
6. Te dwa konkretne produkty, czyli Layrite i Uppercut pomady do włosów przetestował już mój chłopak. Z obu jest bardzo zadowolony, dobrze trzymają włosy przez cały dzień i nie ma problemu ze zmyciem ich. Layrite ma mega piękny zapach kokosowy a Uppercut tiramisu/kawowy.


1. Biżuteria, do mnie przemawia najbardziej ta minimalistyczna. Rok temu pisałam, że chciałabym dostać bransoletkę Cluse i ją dostałam! Bardzo ją lubię i pasuje do wszystkiego. Bardzo ładna biżuteria jest też z SelfieStore, Lilou, 696jewelery oraz trochę droższa, ale oryginalna i piękna biżuteria Tous.
2. Szczoteczka soniczna do twarzy od Foreo to zdecydowanie prezent z górnej półki, ale myślę, że każda kobieta ucieszyłaby się z takiego gadżetu, który zadbałby o jej cerę. Aktualnie na Douglas.pl szczoteczkę Foreo mini 2 można kupić 20% taniej.
3. Zestaw dobrych pędzli to z pewnością 'must have' każdej kobiety, która używa makijażu. Tutaj są pędzle z różnej półki cenowej. Ta wysoka to np. M Brush by Maxineczka ręcznie wykonywane lub średnia półka cenowa - Sigma albo tanie, ale często porównywane do dobrych i znanych marek - Jessup.
4. Ulubione perfumy, tutaj ciężko zaproponować konkretny produkt. To jest bardzo wymagający prezent, bo musisz naprawdę wiedzieć jaki zapach lubi obdarowywana osoba. Nietrafione perfumy to moim zdaniem jeden z gorszych prezentów.
5. Perfekcyjnie dobrany zestaw piżama + mega ciepły szlafrok to z pewnością udany prezent tylko jeśli osoba, która ma to dostać nie ma jeszcze szlafroka i mnóstwa piżam ;) Zestawy dobierzecie we wszystkich sieciówkach takie jak Reserved czy Oysho lub w wielu sklepach internetowych.


Oprócz tego wszystkiego można pomyśleć o jakimś czytniku książek (mnie najbardziej przekonują Kindle), szczoteczkach sonicznych (chyba najlepiej wychodzą te z Aliexpress lub Gearbest) lub wybrać notatniki/planery na rok 2019 (w TK Maxx jest duży wybór). W ogóle jeżeli chodzi o TK Maxx to odkryłam ostatnio ten sklep na nowo. Kiedyś myślałam, że to taki chwyt marketingowy, że sprzedają produkty dużo taniej. Tam jest naprawdę wszystko w super cenach! Trzeba tylko dobrze poszukać ;) A Wy jak stoicie ze swoimi przygotowaniami prezentowymi?

02 grudnia

Domowe zabiegi, które stosuję kilka razy w miesiącu

Domowe zabiegi, które stosuję kilka razy w miesiącu

02 grudnia

Domowe zabiegi, które stosuję kilka razy w miesiącu


Już po pierwszym bardzo zimnym dniu poznałam po włosach i suchej skórze, że już najwyższy czas podwójnie zadbać o nawilżenie i regenerację. Oprócz codziennych nawyków (u mnie jest to np. kremowanie twarzy i rąk witaminą A, gdy zaczynają się mrozy) warto wdrożyć też kilka niezastąpionych elementów pielęgnacji raz na jakiś czas.


Nawilżanie skórek i paznokci
Samo nawilżanie skórek i paznokci kremem do rąk może nie wystarczyć. Skórki wokół paznokci bywają naprawdę suche i twarde. Zazwyczaj mam na paznokciach hybrydy, wtedy nawilżam olejkiem tylko skórki dookoła paznokcia. Ale gdy tylko zdejmę hybrydy choć na jeden dzień to zawsze wcieram w nie ten olejek. Mam akurat pięknie pachnący brzoskwiniami, ale jest też wiele innych cudnych zapachów. Opakowanie bardzo wygodne i pipetka jak na razie się nie zepsuła, wszystko dobrze działa i dozuje tyle ile trzeba + jest bardzo wydajny. Do olejowania paznokci i ich okolic wybieram raczej 15-20 minut kiedy siedzę przy komputerze, żeby nie dotykać żadnych kartek w zeszycie, książce czy kalendarzu.
neonail.pl 11,90 zł


Maseczki nawilżające i oczyszczające
Bez nich nie ma opcji przeżycia którejkolwiek pory roku. Latem częściej wybieram te oczyszczające, zimą nawilżające. Chociaż zdarzają się dni zimą, gdy bardziej potrzebuję oczyszczenia i złagodzenia niż nawilżenia. I na odwrót latem. Na stałe w mojej kosmetyczce jest maseczka z Oriflame Swedish Spa. Nie wiem, które to opakowanie, po prostu muszę ją mieć w zapasie. Działa 'wygaszająco' na stany zapalne i krostki, lekko matowi oraz odświeża skórę. Dokładnie 3 lata temu opisałam ją tutaj. (Swoją drogą, chyba trochę lepiej wychodzą mi już zdjęcia niż te 3 lata temu? ;)) Długo już używam maseczek nawilżających tylko w płachcie, nie mogę znaleźć odpowiedniej w np. słoiku na kilka/kilkanaście użyć. Tą Mizon mam pierwszy raz i jest na prawdę super! Jak najbardziej nawilża, po użyciu skóra jest delikatnie napięta, odświeżona, jędrna i promienna. 
oriflame.com 29,90 zł,
ekobieca.pl 8,99 zł




Peeling twarzy i ciała 
Przed nałożeniem każdej maseczki warto zrobić peeling twarzy. Kiedyś używałam mechanicznych (co było moim dużym błędem), potem gotowych enzymatycznych, a teraz odkryłam ten do samodzielnego przygotowania, który jest świetny i niestety, gdy mi się kończył i chciałam kupić kolejną paczkę to nie było go w sklepie, więc tym razem kupiłam korund na wypróbowanie. Jednak chyba to nie będzie taka miłość jak z tym enzymatycznym. Oba peelingi (enzymatyczny i korund) można używać też na całe ciało. 
mintishop.pl 13,70 zł


Olejowanie włosów
Jak dla mnie bardzo ważny krok w pielęgnacji włosów. Dobrym krokiem było wybranie oleju o małej pojemności, ponieważ mój poprzedni olej Vianek miał 200 ml i dużo się go zmarnowało, bo oleje są zazwyczaj wydajne i z krótką datą ważności. Ten już mam kilka miesięcy i jeszcze mi się nie skończył. Zazwyczaj nakładam olej na noc kiedy wiem, że następny dzień mam wolny. A to dlatego, że następnego dnia potrzebuję też czasu, aby emulgować olej maską. Włosy dzięki temu zabiegowi stają się miękkie, zabezpieczone przed zniszczeniami i lśniące. Tego oleju używam też za każdym razem, gdy wysuszę włosy. Niestety wtedy włosy bardzo się puszą, ale ten produkt idealnie je układa, zabezpiecza i nadaje połysk. Nakładam go najbardziej na końcówki, a resztki wgniatam w długość włosów.
mintishop.pl 8,00 zł


Maska do włosów
Tak jak wspomniałam wyżej maski używam często do zemulgowania oleju, ale też stosuję ją samą do nawilżania włosów. Raz w tygodniu wybieram jeden z tych zabiegów na włosy, albo olejowanie albo sama maska. Nigdy nie robię tych dwóch zabiegów w ciągu 7 dni, bo włosy mogłyby być obciążone. Ta akurat maska jest rewelacyjna, działa tak jak trzeba, nie spływa z włosów - jest odpowiednio gęsta, a słodki zapach i efekty czuć na włosach nawet po drugim myciu! Tutaj macie fajny post opisujący emulgację oleju maską.
ekobieca.pl 21,90 zł


Stosujecie te wszystkie pielęgnacyjne kroki? Może jeszcze coś byście dorzuciły do tej listy? 

21 listopada

Maseczka nawilżająca Bielenda Botanic Spa Rituals 100% naturalnych składników aktywnych - nieodpowiednia dla skóry bardzo wrażliwej

Maseczka nawilżająca Bielenda Botanic Spa Rituals 100% naturalnych składników aktywnych - nieodpowiednia dla skóry bardzo wrażliwej

21 listopada

Maseczka nawilżająca Bielenda Botanic Spa Rituals 100% naturalnych składników aktywnych - nieodpowiednia dla skóry bardzo wrażliwej


Jak każda dziewczyna staram się dobierać odpowiednią pielęgnację do naszej skóry. Próbuję różnych produktów w różnych formach. Od jakiegoś czasu używałam tylko maseczek w płachcie (super się u mnie sprawdzają), ale za jedną płacimy ok. 10 zł lub nawet więcej. Na tę porę roku zdecydowanie potrzebuję przede wszystkim dużego nawilżenia, więc po dobrych opiniach i obietnicach producenta postanowiłam kupić tę maseczkę na promocji. Nie sięgam często po produkty marki Bielenda, ale ta seria całkiem mnie zaciekawiła i miałam nadzieję, że po tym produkcie tej serii polubię tę markę. No ale stało się niestety tak, że na razie nadal będę miała długą przerwę od produktów Bielendy.


100% składników aktywnych pochodzenia naturalnego. Efekt: Twoja cera odzyska promienność i blask, będzie doskonale nawilżona, gładka, ukojona, bez widocznych niedoskonałości. Przywróci piękny wygląd nawet najbardziej wymagającej skórze.

Skład: Aqua, Glycerin, Butyrospermum Parkii Butter, Vaccinium Macrocarpon Fruit Powder, Kaolin, Caprylic Triglyceride, Cetearyl Alcohol, Glyceryl Stearate SE, Persea Gratissima Oil, Rubus Idaeus Seed Oil, Melissa Officinalis Extract, Vitis Vinifera Skin Powder, Magnesium Aluminium Silicate, Sodium Stearoyl Glutamate, Lactic Acid, Xanthan Gum, Sodium Dehydroacetate, Benzyl Alcohol, Parfum, Linalool



Pierwsza próba - najpierw peeling enzymatyczny, potem od razu maseczka na wyznaczony czas. Po zmyciu zauważyłam na policzkach a najbardziej pod oczami czerwone piekące plamy. Od razu pomyślałam, że to od peelingu, postanowiłam następnym razem użyć samego peelingu a innego dnia samej maseczki. Okazało się, że to po użyciu maseczki. Sama do końca nie jestem pewna przez co tak mogło być, ale podejrzewam, że przez alkohol lub zapach zawarty w składzie. Nigdy jeszcze nie miałam takiego podrażnienia po maseczkach. Jestem zawiedziona, bo oprócz podrażnienia to nie jedyny minus tej maseczki. Ona po prostu nic nie robi, nie nawilża kompletnie, tym bardziej nie redukuje niedoskonałości i nie dodaje blasku oraz gładkości. Niestety będę musiała szukać dalej dobrej maseczki nie jednorazowej.



Jeśli macie jakieś maseczki warte polecenia to koniecznie napiszcie w komentarzu :)

12 listopada

Bohemian Rhapsody - niezależnie od tego czy znasz Queen czy nie, powinieneś to obejrzeć

Bohemian Rhapsody - niezależnie od tego czy znasz Queen czy nie, powinieneś to obejrzeć

12 listopada

Bohemian Rhapsody - niezależnie od tego czy znasz Queen czy nie, powinieneś to obejrzeć


Zdecydowanie nie mogę siebie nazwać fanką nr.1 ani nawet nr.100 zespołu Queen. Daleko mi do daty kiedy królowali na scenie, ale uwielbiam ich piosenki. To chyba przez mojego tatę, który często słuchał ich muzyki z kasety w samochodzie. Nie znałam ich życiorysu ani nawet najważniejszych rzeczy z życia Freddiego. Mimo to miałam wielką chęć zobaczyć ten film w kinie, posłuchać tej muzyki i miałam nadzieję, że poznam członków zespołu i etapy powstawania najważniejszych piosenek. To co zobaczyłam i usłyszałam przeszło moje oczekiwania. 

Mini spojler dla nieznających tak dobrze życia Mercurego:
Zanim obejrzałam film wiedziałam, że Freddie za szybko umarł, ale myślałam, że to od przedawkowania narkotyków (tak jak większość artystów, którzy za szybko odeszli). I tu się zdziwiłam, gdy zobaczyłam na ekranie Freddiego całującego się z mężczyzną. Umarł przez AIDS. Dowiedziałam się też, że bardzo kochał koty, tak bardzo, że każdemu chciał dać osobny pokój w swoim nowym domu ;) Oraz, że wyprawiał epickie domówki, no i dlaczego w ogóle nazwał się "Mercury". Podobało mi się, że na początku filmu ukazali, że Mercury pracował na lotnisku jako bagażowy. I ze "zwykłego" chłopaka, z krzywym uzębieniem i nietypową urodą stał się legendą. Film na pewno nie dotknął każdego aspektu życia piosenkarza, ale z klasą ukazał drogę jaką pokonał i różne, najważniejsze historie jakie go spotkały.

Fot. Twentieth Century Fox Film Corporation

Od początku filmu coś się dzieje, nie ma chwili, w której byśmy się nudzili. Mam czasami podczas oglądania filmu tak, że gubię wątek, bo zaczynam myśleć o czymś innym, bo scena nie jest na tyle interesująca. Tutaj nie było tak ani razu, cały film obejrzałam z wielkim zainteresowaniem i bardzo szybko zleciały te dwie godziny filmu. Podziwiam Ramiego, który wszedł w rolę legendy. To musiało być bardzo trudne i wymagające zadanie. A aktor grający gitarzystę był na prawdę bardzo podobny do tego prawdziwego.

Film "Bohemian Rhapsody" (reż. Bryan Singer) okazał się bardzo wzruszający i poruszający. Przy każdym razie, gdy muzyka dobiegała z kinowych głośników miałam ciarki. Były momenty kiedy można było się na prawdę wzruszyć. Uważam, że wszystkie stroje i atrybuty (tak jak na zdjęciu) zostały świetnie dobrane do całości filmu. Ubrania filmowego Freddiego perfekcyjnie odzwierciedlały jego sceniczny charakter, a atrybuty lata działania zespołu. Najbardziej chyba zachwycił mnie ostatni kawałek filmu - koncert Live Aid. To w jaki sposób sceneria została zaaranżowana, że wszystko pokrywało się niemalże w 100 % z oryginalnym nagraniem było niesamowite. Te kubki od Pepsi, ta publika, fotografowie, gestykulacja Freddiego.

Fot. Twentieth Century Fox Film Corporation

Oprócz wspaniałej muzyki, którą dostarcza nam ten film jest też wiele przykładów, które każdy powinien wnieść do swojego życia. Piękna przyjaźń bez względu na okoliczności, nie zwracanie uwagi w życiu towarzyskim czy ktoś jest gejem czy nie, podążanie za swoimi marzeniami i inne. To po prostu trzeba zobaczyć. Warto zapoznać się z historią Freddiego i całego zespołu Queen.

Nie dziwię się, że sale kinowe są zapełnione,a my musieliśmy kupić bilet z dwudniowym wyprzedzeniem. Ja z wielką chęcią poszłabym do kina jeszcze raz na ten film, a Wy już byliście?


30 października

Akcesoria i ozdoby do paznokci z Aliexpress #1

Akcesoria i ozdoby do paznokci z Aliexpress #1

30 października

Akcesoria i ozdoby do paznokci z Aliexpress #1


Odkąd zaczęłam robić sobie paznokcie hybrydowe, przykładam więcej uwagi do wszelkich pomocnych akcesoriów oraz pięknych ozdób. Dzisiaj pokaże Wam moje pierwsze zamówienie ze sklepu Born Pretty Store na Aliexpress. W pogrubionych nazwach produktu znajduje się link do każdego z nich.


Od jakiegoś czasu już nie korzystam z acetonu do zdejmowania hybryd. Zdecydowanie łatwiej mi jest zdejmować hybrydy za pomocą frezarki a dodatkowym plusem jest czas, który zyskujemy przy tej metodzie. Nie wspominając o tym, że aceton wysusza skórę wokół paznokci i niszczy same paznokcie. Jednak czasem mogą się przydać.


Podstawka pod pędzelek
Zdecydowany must-have jak dla mnie. Przedłużając paznokcie akrylo-żelem, który jest bardzo lepki i klei się do wszystkiego taka pomoc jest nieoceniona. Przed zakupieniem tego słodkiego maleństwa, opierałam pędzelek o cokolwiek i prawie zawsze spadał i brudził stół. Teraz idealnie się trzyma na tej podstawce i zdecydowanie ją polecam.


Cienki pędzelek do zdobień
Miałam kilka pędzelków, ale same krótkie i grubsze. Potrzebowałam właśnie takiego do cienkich linii, listków, kwiatków. Niestety ten konkretny bardzo dobrze wygląda jednak działa nie tak jak powinien. Na końcówce pędzelka za każdym razem zbiera się kropelka lakieru co uniemożliwia dokładne, regularne malowanie np. równej linii. Lakier powinien równomiernie rozłożyć się na włosiu, a niestety w tym przypadku tak nie jest.


Pęseta do zdobień
Pęsetka zakończona jest ostrą końcówką. Kupiłam ją z myślą o odklejaniu/naklejaniu naklejek oraz przenoszenie i łapanie małych zdobień. Niestety średnio spełnia swoją funkcję. Nie trzyma ozdób wystarczająco mocno i się zsuwają lub w ogóle nie może ich złapać i ciężko jest położyć mały element za pomocą tej pęsety na paznokciu.


Złote naklejki
Całkiem fajne, różne wzory, można wykorzystać je do różnych kombinacji. Trzeba tylko uważać, żeby dobrze przykryć je topem, bo, gdy są niedokładnie przykryte to niestety się ścierają. Myślę, że kupię też inne wzory.


Kolorowe konfetti do paznokci
Kupiłam aż 4 rodzaje, bo nie mogłam się zdecydować na jedne. Świetnie wyglądają na każdym kolorze lakieru, dobrze się trzymają. Jest ich bardzo dużo w opakowaniu i na pewno wystarczą na długo.



Kupujecie na Aliexpress? Jak tak, to co najczęściej zamawiacie?

20 października

Yves Saint Laurent Mon Paris | woda perfumowana inspirowana Paryżem

Yves Saint Laurent Mon Paris | woda perfumowana inspirowana Paryżem

20 października

Yves Saint Laurent Mon Paris | woda perfumowana inspirowana Paryżem


Ta pięknie ozdobiona klasyczną wstążką Yves Saint Laurent buteleczka skrywa w sobie równie piękny zapach, który jest idealny na każdą okazję. Spotkanie w kawiarni z koleżankami, kolacja z chłopakiem, wyjście do pracy czy na uczelnię, - każda ta czynność, w każdym miejscu może być perfekcyjnie podkreślona tymi perfumami.

Yves Saint Laurent komponuje szypr na nowo i podkreśla paryski szyk. Łączy nuty paczuli z białymi akordami i równoważy je piżmową zmysłowością. W kompozycji króluje Datura - kwiat wzbudzający niepokój i ekscytację. Ulotny w ciągu dnia, po zachodzie słońca przepełnia powietrze gęstym aromatem.



Głowa:
bergamotka, calon, gruszka, malina, mandarynka, pomarańcza, truskawka
Podstawa:
ambroxan, białe piżmo, cedr, mech, paczuli, wanilia
Serce:
bieluń dziędzierzawa, jaśmin, kwiat pomarańczy, piwonia


Świeży, delikatny, owocowo-kwiatowy, lekko słodki, kobiecy. Nie jest to taki zwykły i oczywisty słodki zapach. Na mnie średnio trwałe perfumy, ale ja niestety mam problem z długim utrzymaniem się perfum na ciele. Po długim czasie czuć ją intensywnie na ubraniach i włosach. Lekko oleista konsystencja, co można zobaczyć po aplikacji (błyszczy się na skórze) oraz po dotknięciu perfum na ciele (czuć ją pod palcami). Dodatkowo - przepięknie się prezentują :) Jestem pewna, że co jakiś czas pojawią się w mojej kolekcji perfum.

Mon Paris dostępne jest w 3 pojemnościach (ceny z iperfumy.pl):
- 30 ml 189 zł
- 50 ml 269 zł
- 90 ml 345 zł


Znacie ten zapach?

25 września

Woda różana 100% Okani Beauty zamiast zwykłego toniku

Woda różana 100% Okani Beauty zamiast zwykłego toniku

25 września

Woda różana 100% Okani Beauty zamiast zwykłego toniku


O tym, że tonik powinien znajdować się w każdej kobiecej łazience, wie chyba każda z nas. Jednak nie każda go posiada. A szkoda, bo odpowiednio dobrany tonik potrafi więcej niż tylko przywracać prawidłowe pH skóry. Hydrolaty od jakiegoś czasu są bardzo popularne i świetnie zastępują zwykłe toniki, które często posiadają alkohol w składzie, którego zazwyczaj nie potrzebujemy i może naszej skórze tylko zaszkodzić.

Hydrolaty to ekstrakty z roślin uzyskiwane poprzez destylację z parą wodną, czyli podgrzewanie danej cieczy, następnie schłodzenie jej, a potem znowu podgrzewanie, aby na końcu jej mieszaniny były oczyszczone i rozdzielone. Żadnych dodatkowych substancji. Dzisiejszy bohater wpisu, czyli woda różana (inaczej hydrolat różany) powstał właśnie poprzez destylację płatków róży damasceńskiej.


Działanie wody różanej:
- poprawia krążenie i regeneruje cerę ze skłonnością do pękających naczynek,
- zamyka pory skóry i przygotowuje cerę do czynności pielęgnacyjnych,
- uelastycznia, wygładza i nawilża, co docenią zwłaszcza osoby ze skórą suchą i dojrzałą,
- doskonała do cery zmęczonej, zszarzałej - dodaje blasku i promienności,
- wyrównuje koloryt skóry,
-reguluje nadmiar sebum,
-łagodzi podrażnienia, ukąszenia, poparzenia,
-nadaje włosom miękkość, gładkość i połysk i działa na nie wzmacniająco oraz pogrubiająco,
- działa kojąco na zmysły, dzięki pięknemu, różanemu zapachowi.


Używałam go bardzo często latem do odświeżenia i oczyszczenia skóry z sebum. Praca w gorącym miejscu jakim był bar niestety przyczynia się do powstawania wielu krostek i niedoskonałości na skórze. Jak tylko zaczęłam używać tego hydrolatu minimum raz dziennie podczas pracy to na prawdę nie miałam żadnych skórnych problemów. Wcześniej nie używając nic do oczyszczania podczas pracy miałam spory problem z dużą ilością małych krostek na czole oraz koło uszu.

Spryskuję nim również twarz, gdy mam na niej maskę glinkową, aby nie pozwolić jej całkiem wyschnąć. Czasem, gdy rano nie chcę nakładać kremu to wolę użyć właśnie wody różanej i moja skóra jest w tym roku w na prawdę dobrej kondycji (jeżeli chodzi o nawilżenie i krostki). Odnosząc się jeszcze do buteleczki, to jest z ciemnego szkła co chroni zawartość przed słońcem. A atomizer wydobywa idealną, przyjemną mgiełkę produktu. Na pewno kupię jeszcze jakiś hydrolat i zastanawiam się właśnie nad olejem z pestek malin, bo coś czuję, że to też może być miłość.

Tę wodę różaną za 17 zł jak i olej z pestek malin za 20 zł możecie kupić tutaj!

Używacie hydrolatów? A może dopiero zaczniecie?

17 września

Nowości ostatniego miesiąca | Bioderma, Victoria's Secret, Klorane, Nike, Emporio Armani

Nowości ostatniego miesiąca | Bioderma, Victoria's Secret, Klorane, Nike, Emporio Armani

17 września

Nowości ostatniego miesiąca | Bioderma, Victoria's Secret, Klorane, Nike, Emporio Armani


Sierpień był zdecydowanie najbardziej przepełnionym nowościami miesiącem w roku. Dużo się też ostatnio działo dlatego znowu długo nie było żadnego postu. Pokażę Wam te najciekawsze nowości kosmetyczne i niekosmetyczne. Niektóre z nich już przetestowałam i bardzo polubiłam. W pogrubionych nazwach produktów znajdziecie do nich link, jeśli można kupić to przez internet.


Klorane, szampon z ekstraktem z oliwek (31,90 zł)
Jeszcze nigdy nie miałam nic z tej firmy, a że na stronie doz.pl są szampony w bardzo dobrej cenie to chciałam go wypróbować. Jeszcze go nie używałam, ale już ma mały plus, bo ma konsystencję żelową  anie kremową. Kremowa totalnie mi nie podpasowała w szamponach.

Emporio Armani, perfumy Because it's you (206 zł)
Przepiękna linia zapachów, dla kobiet jak i dla mężczyzn "Stronger with you". Oba zapachy idealnie ze sobą współgrają, oddzielnie są równie piękne.

Bioderma, płyn micelarny Sensibio H2O (10 zł)
Już po pierwszym użyciu bardzo polubiłam ten płyn. Nie szczypie w oczy, skóra nie piecze, cudownie zmywa cały makijaż tylko cena trochę duża za większe butelki, ale w internetowych aptekach można znaleźć całkiem dobre oferty. Taka pojemność 100 ml jest idealna, aby sprawdzić jego skuteczność i później ewentualnie zainwestować w większe opakowanie.



Elite zalotka (14 zł/ teraz 11 zł)
Do tej pory miałam jakąś mega tanią i beznadziejną zalotkę, która rwała rzęsy, dlatego przestałam jej w ogóle używać. Po jakimś czasie pomyślałam sobie, że fajnie byłoby wrócić do podkręcania rzęs, ale z nowym sprzętem i padło na tą. Jak na razie używam jej często i jestem zadowolona.

Bourjois Healthy Mix korektor pod oczy (48 zł/ teraz 27 zł)
Kolejny mój korektor z tej serii, średnio kryjący, idealnie nawilżający. Nie mam wysuszonej skóry pod oczami mimo prawie codziennego używania. Mam najciemniejszy odcień, a jednak jak się bardziej opalę to jest troszkę za jasny. Mają tylko 3 odcienie i uważam, że to zdecydowanie za mało.

Loreal Volume Million Lashes Extra Black tusz do rzęs (35 zł)
Po bardzo długiej przerwie wróciłam w końcu do tuszu drogeryjnego. Cały czas używam tego z Oriflame, o którym pisałam na blogu już nie raz. Zobaczymy czy fajnie mi się wróci do tego z drogerii czy jednak ten z katalogu okaże się nadal znacznie lepszy.


Batiste Stylist spray termoochronny nadający połysk (14 zł)
Używałam długo produktu Marion do termoochrony włosów, ale kolejne opakowanie mi przeciekało i nie dało się nic z tym zrobić, dlatego przy promocji postanowiłam kupić coś kompletnie innego i jak na razie jestem bardzo zadowolona z używania tego produktu. A przede wszystkim podoba mi się połysk, który daje na włosach.

Victoria's Secret Pure Seduction mgiełka zapachowa (56 zł)
Miałam wcześniej mgiełkę Love Spell i bardzo ładnie pachniała. Teraz padło na ten zapach, który wybrałam w ciemno, nie wąchając go przed zakupem. Jest bardzo ładny, słodki, ale bardzo podobny do Love Spell, a chciałam czegoś odmiennego.

Bioderma Atoderm Intensive Baume balsam do ciała (64 zł)
Cudownie kojący i nawilżający bardzo suchą skórę. Na lato mniej odpowiedni, bo z rana jeszcze czuć jego resztki po wieczornym balsamowaniu, ale we wszystkie inne pory roku jest idealny. Używam go też czasami do twarzy i gdy tylko kończy mi się butelka, zamawiam następną, bo muszę go mieć.

Bioderma Atoderm Huile de Douche olejek pod prysznic (ok. 60 zł)
Najlepszy, ulubiony i niezastąpiony! Nawilża, ma piękny, ale delikatny zapach. W litrowej butelce opłaca się najbardziej, wystarcza na kilka dobrych miesięcy. Tutaj pisałam o nim więcej.


Mohito torebka (30 zł)
Kosztowała około 30 zł na przecenie. Często ubieram się w raczej stonowane kolorystycznie ubrania, dlatego lubię dobierać bardziej kolorowe dodatki. Pojemna, z twardego materiału, więc nie zagina się w nieodpowiednich miejscach.

2 koszulki Nike Dry Miler (119 zł) i bawełniana z logo holo (80 zł)
Pierwsza Dry Miler różowa typowo do sportu z siateczkowanym materiałem na plecach. Druga, czarna 100 % bawełna nadaje się do ćwiczeń i na co dzień. Kupiona była na wyprzedaży, a teraz nie mogę jej nigdzie znaleźć, więc chyba jest już wyprzedana.

Nike Heritage 86 czapka bawełniana (99 zł)
Idealna pod względem wygody, kształtu, wyglądu i koloru. Miałam wcześniej czapkę Ivy Park, która niestety nie była wygodna, bo była za płytka.


Nike Infinity stanik sportowy (179 zł)
Stanik zapewniający średnie wsparcie, kupiłam go z myślą o siłowni, tam wykonuję często cardio i nie lubię staników o lekkim wsparciu i to był 1 powód dlaczego wybrałam akurat ten. Drugim powodem jest to, że jako jeden z nielicznych staników Nike posiada regulację pod biustem i na ramiączkach. Można dzięki temu wybrać czy potrzebujemy lekkie czy średnie wsparcie no i jak trochę się schudnie to też jest zdecydowanie pomocne :D


Inwestujecie w sportowe ubrania, czy raczej nie przywiązujecie do tego wagi?

Copyright © Lightside , Blogger