30 kwietnia

Tusze do rzęs z Oriflame - który lepszy?




Zastanawiacie się może nad zakupem tuszu z katalogu Oriflame? A może nigdy nic z niego nie zamawiałyście i jesteście ciekawe jak się spisują ich produkty? Jeśli tak, to zapraszam to przeczytania mojej opinii na temat trzech maskar, które najpierw zużyłam do dna, aby teraz móc Wam je przedstawić. 




Firma Oriflame towarzyszy mi już spory czas. Miałam wiele produktów z tej firmy, a nowe katalogi często znam już na pamięć. Przetestowałam też wiele tuszy do rzęs, ale było to już całkiem dawno i nie wiedziałabym co więcej o nich napisać niż tylko czy są dobre czy nie. Jednak od kilku dobrych miesięcy jest ze mną jeden tusz, który spisuje się rewelacyjnie i wiele osób, które zamawiają kosmetyki ode mnie z katalogu chwalą go sobie i biorą nawet po kilka opakowań, gdy jest w korzystnej cenie.


O jakim tuszu mowa? O "The One 5 in 1 wonder lash mascara"! Produkt ten cudownie rozdziela, wydłuża i pogrubia rzęsy. Po prostu to mój ideał. Wcześniej miałam tusze bardzo dobre, które w miarę sprostały moim oczekiwaniom, ale ten jest niezawodny. Szczoteczka jest silikonowa, po jednej stronie ma krótkie włoski, które mają za zadanie pogrubić, a po drugiej stronie znajdują się dłuższe, które perfekcyjnie rozdzielają i wydłużają. Tusz nie zostawia grudek, jest wydajny i na promocji możemy kupić go za 19,99 zł. Myślę, że jeszcze długo zostanie moim ulubieńcem.








Kolejny tusz to Giordani Gold Luscious Volume Mascara, który również zasługuje na wiele dobrych słów. Zacznę może od tego, że jako jedyna z tych trzech tuszy była zapakowana w kartonowe opakowanie. Inne były tylko zaklejone folią. Szczoteczka jest tutaj zwykła, niesilikonowa z całkiem długimi włoskami. Ten produkt ma zadanie przede wszystkim pogrubić nam rzęsy i zdecydowanie to robi. Znam wiele tuszy, które pogrubiają, ale przy tym sklejają i rzęsy wyglądają niezbyt atrakcyjnie. Ten robi to nienachalnie. Rozdziela, delikatnie wydłuża i pogrubia bez efektu sklejenia czy pajęczych nóżek. Jestem bardzo z niego zadowolona ale nie wiem czy do niego wrócę, ponieważ potrzebuję większego wydłużenia. Jeśli ktoś lubi delikatny, naturalny efekt to ten tusz będzie idealny. Cena bez promocji to 42,90, ale często można go spotkać za około 20 zł.








Ostatnim i najgorszym tuszem jest The One eyes wide open mascara. Dlaczego najgorszym? Już po pierwszym spojrzeniu na szczoteczkę tusz mi się nie spodobał i miałam złe przypuszczenia co do niego. W jednym węższym miejscu na szczoteczce zbiera się bardzo dużo tuszu, który niestety zostawia na naszych rzęsach dużo formuły, której nie da się wyczesać - rzęsy sklejone już załatwione. Inna część szczoteczki niestety ani nie wydłuża rzęs ani ich nie podkręca (co powinna robić). Jedyny plus, który widzę w tej maskarze to rozdzielenie rzęs. Cena ok 19 zł.



Miałyście jakiś tusz z Oriflame? A może dopiero rozważacie taki zakup? 





17 komentarzy:

  1. Oj ja nie przepadam za kosmetykami z Oriflame - tylko lubię ich balsamy właściwie.

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo dawno temu miałam coś z Oriflame. Niestety żadnych z tych tuszy nie znam. Różówego na pewno będę unikała :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Miałam tusz wodoodporny z Oriflame i całkiem nieźle się spisał ;-)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nigdy nie miałam kosmetyków Oriflame, tych tuszy wiec siłą rzeczy nie znam :D Na pewno będę uważała na różowy - nawet w formie prezentu go nie przyjmę :P

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie używałam od nich kosmetyków do makijażu , generalnie skoro tak polecasz to może bym skusiła się na ten pierwszy ;) ale jestem wybredna jeśli o malowanie rzes chodzi ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. ja miałam ten różowy i byłam nim zachwycona

    OdpowiedzUsuń
  7. ojoj, nie znam żadnego :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Właśnie zdałam sobie sprawę, że nigdy nie miałam nic z tej firmy. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja nie znam właściwie ich kosmetyków :) 2 czy 3 razy coś zamówiłam, ale nie kontynuowałam tej przygody :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Spadłaś mi tym postem z nieba :) Ponieważ planowałam na dniach zamawiać ich One otwierające oko, ale nie byłam pewna... teraz przedstawiłaś mi sytuację czarno na białym :) Dzięki :*

    OdpowiedzUsuń
  11. Nigdy nie miałam tuszu Oriflame.

    OdpowiedzUsuń
  12. swego czasu kupowałam tusze w Oriflame. Miałam swego ulubieńca, który miał identyczną szczoteczkę jak ten fioletowy o którym piszesz :)
    Bardzo mi się u Ciebie podoba, dodaję do obserwowanych :) Pozdrawiam Ciepło i życzę miłej reszty dnia :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Fantastyczny post, jak zwykle. :D Mam The One 5 in 1 wonder lash mascara i również jestem z niego bardzo zadowolona. Niestety skończył mi się, ale nie wyrzuciłam go. Szczoteczką rozczesuję sobie rzęsy przed nałożeniem innego tuszu. :D

    OdpowiedzUsuń
  14. A tak ciekawą szczoteczkę ma ostatnio tusz... Szkoda, że jest beznadziejna :(

    OdpowiedzUsuń
  15. "The One 5 in 1 wonder lash mascara" - mam ten tusz i uwielbiam uwilebiam, uwilebiam ! Jest cudowny :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ja kiedyś byłam fanką Wonderfula:))

    OdpowiedzUsuń

Copyright © Lightside , Blogger