17 maja

Ostatnie zużycia | Make Me Bio, Bioderma, Klorane, Fresh and Natural i inne


W końcu przyszła idealna pora na pokazanie ostatnich zużyć. Większość z nich miałam pierwszy raz i do niektórych z nich chętnie wrócę. Jest kilka fajnych, naturalnych kosmetyków, ale też kosmetyk, który nie powinien się znaleźć u mnie na półce. Chętnie poczytam w komentarzach, czy miałyście któryś z tych produktów i jakie były Wasze odczucia podczas ich używania.


Twarz

Bioderma Sensibio H2O płyn do demakijażu - już o nim pisałam wcześniej, trochę drogi, ale całkiem wydajny i w ogóle nie podrażnia skóry ani oczu. Chociaż mam teraz na oku tańszy płyn, który po małej próbie wydaje mi się równie fajny, ale jeśli nie znajdę tańszej, równie dobrej wersji to będę nadal wracać do tego.

Okani Beauty woda różana - dostałam ten produkt od Agnieszki z bloga Kosmetyczny Fronesis i bardzo się z nim polubiłam. Z pewnością, gdy będę miała kupić jakiś tonik to będzie to woda różana. A przy okazji zainteresowałam się też innymi produktami tej firmy i na pewno przyjdzie czas kiedy inne kosmetyki od Okani pojawią się u mnie na półce.

Make Me Bio krem nawilżający z SPF 15 był baaardzo wydajny, mimo, że używałam go codziennie to wystarczył mi na kilka dobrych miesięcy. Na razie mam wiele innych kremów na oku, których jeszcze nie używałam, więc na razie nie wrócę do tej marki, ale nie wykluczam, że kiedyś to zrobię. Tutaj o nim pisałam.


Ciało

Bioderma Atoderm olejek pod prysznic to stały bywalec w mojej łazience. Bardzo ładnie pachnie, chcoiaż przy tak długim używaniu go (kilka miesięcy) zapach już mi się mega nudzi. Ale bardzo lubię do niego wracać, jeszcze nie znalazłam tańszego równie dobrze nawilżającego produktu do mycia.

Cztery pory roku skoncentrowany balsam do ciała z kwasem hialuronowym, gdy go dostałam to jakoś tak sobie pomyślałam, że to pewnie nic specjalnego, prawie nic nie słychać o tej firmie i tak nie ciągnie mnie do niej. Ale jako, że balsamy do ciała u mnie się nie zmarnują to sobie postanowiłam go przetestować, chociaż trochę się bałam nałożyć go na moją czasem mega dziwnie wrażliwą skórę. Ale nie dość, że konsystencja była super, bo była bardzo taka delikatna trochę jak balsam połączony z pianką i działanie nie było na prawdę złe. Myślę, że, gdyby nie to, że mam swój ulubiony balsam z Biodermy Atoderm, który jest mega nawilżający to na jakiejś promocji kupiłabym ten ponownie (jeżeli chodzi o sam produkt), ale trochę denerwowała mnie ledwo chodząca pompka.

AA Oil Essence kremowy żel do mycia ciała to żel, który niczym mnie nie powalił, ani zapachem ani działaniem. Taki o zwykły żel, którego raczej nie kupię.

Fresh and Natural malinowy delikatny balsam do ciała to petarda zwłaszcza na lato. Delikatna pianka po kontakcie ze skórą zamienia się w bardziej wodnistą formułę, więc całkiem dobrze nawilżał skórę i zostawiał ją gładziutką i pięknie pachnącą. Zdecydowanie z chęcią bym do niego wróciła.

Farmona Tutti Frutti wiśniowo-porzeczkowy peeling do ciała to totalna pomyłka. Niby mocny i ciekawy zapach, ale jednak zbyt mocny i sztuczny, a dodatkowo już chyba wszyscy wiedzą co w składzie - poliuretan, czyli mikroplastik, który tylko szkodzi środowisku. I to nie koniec złego w składzie, bo znajdziemy tam też konserwanty, które są rakotwórcze. Dostałam go w paczce i zużyłam, bo nie lubię marnować rzeczy, ale sama bym tego nie kupiła. Zdecydowanie wolę naturalne peelingi ze względu na lepsze działanie i na plus dla środowiska.

Oriflame Lovely Garden woda perfumowana - wiele razy już o niej pisałam i myślę, że jeszcze nie raz ją kupię, bo uwielbiam ten zapach. Polecam każdej kobiecie, aby go powąchała i może się tak samo w nim zakocha jak ja :)


Włosy

Pantene szampon Micellar kupiłam pierwszy raz zamiast mojego ulubionego Aqua Light tej samej firmy i mimo podobnej formuły/konsystencji nie przypadł mi jakoś do gustu i wróciłam do Aqua Light. Był dobry, ale nie aż tak super, żeby się na niego przerzucić.

Batiste suchy szampon Beautiful Brunette, do tej pory używałam cały czas właśnie tej wersji lekko  zabarwionej, ostatnio spróbowałam też wersji Divine Dark z ciemniejszym pigmentem i chyba przy niej na razie zostanę.

L'Oreal Elseve Magiczna Moc Olejków odżywka - to już moje kolejne opakowanie tej odżywki, pachnie ona przepięknie, zostawia ten przyjemny zapach na włosach, ułatwia rozczesywanie i delikatnie je rozświetla dzięki zawartym w niej drobinkom.

Klorane szampon na bazie wyciągu z drzewa oliwnego - pierwszy raz mam w ogóle jakiś produkt od tej firmy i myślę, że nie ostatni. Całkiem fajny szampon, nie obciążający włosów. Chętnie wypróbowałabym inne wersje tego szamponu.

Garnier Fructis Banana Hair Food - nie dziwie się, że każdy jest zachwycony tą maską. Jest bardzo wydajna, przepięknie pachnie i pozostawia ten zapach na włosach na długo, pomaga rozczesywać kudły po myciu i je nawilża. Z pewnością sięgnę po wersję aloesową na wypróbowanie.

Natura Siberica peeling rokitnikowy do skóry głowy - kupiłam go w sumie z ciekawości na którejś z promocji w Rossmannie. Wygodnie się go aplikowało i przyjemnie nim się masowało, a spłukiwanie nie było problematyczne. Mega ciekawie pachnie, jest wydajny. Spektakularnych efektów po używaniu go nie zauważyłam (nie pomógł w przypadku wypadania włosów), ale skóra na pewno była odświeżona i oczyszczona.


Które z tych kosmetyków miałyście?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Lightside , Blogger