Na południe Polski jakoś mi nie po drodze, mieszkam na Mazurach, a studiuję na Pomorzu, więc na południe trochę kilometrów do przejechania jest. W 2019 roku postanowiliśmy się w końcu tam wybrać, a dokładnie do Zakopanego i okolic. Do przejechania w jedną stronę mieliśmy około 650 km, więc ilość dni jaką braliśmy pod uwagę na wypoczynek to 5/6 dni, bo na krótszy wypad po prostu się nie opłacało. W górach byliśmy we wrześniu i otrzymaliśmy w prezencie przepiękną pogodę. Mimo dwóch pochmurnych i trochę deszczowych dni, pogoda była odpowiednia na chodzenie i oglądanie pięknych miejsc. Spędziliśmy tam 5 dni i każdy był super i wykorzystaliśmy je w pełni. A piszę ten post w lutym, ponieważ warto na bookingu rozglądać się już wcześniej za noclegami, bo często są świetne promocje na różne apartamenty czy hotele ze smacznym śniadaniem, sauną czy z banią do wypoczynku.
Zacznijmy może od początku, zarezerwowaliśmy pokój w Villa Nova przy samych Krupówkach na booking.com. Za pokój dwuosobowy we wrześniu ze śniadaniem na 4 noce zapłaciliśmy około 1100 zł. Z pokoju mieliśmy widok na szczyty gór i tak jak wspomniałam, Krupówki były "kilka kroków" od Villi (50 m). Sam pokój był przepiękny, udekorowany wieloma pięknymi, drewnianymi elementami.
Śniadania podawane były na urokliwym choć dusznym poddaszu. Z niektórych okien można było podziwiać przepiękny widok przy popijaniu porannej kawy. To jest niewielki obiekt i śniadania również były na niewielkie ilości osób. Bufet nie był za duży, ale można było sobie zamówić jajecznicę lub omlet robiony na świeżo i podawane do stolika.
Cały obiekt jest naprawdę fantastycznie udekorowany, wszędzie było czysto, schludnie i odczuwało się klimat gór. Na korytarzu przy windzie i schodach było miejsce gdzie można było odpocząć, poczytać gazetki i zrobić sobie herbatkę lub kawę.
Gdzie zjeść?
Od razu napiszę, że z jedzenia nie mam dużo zdjęć, bo jestem w tym beznadziejna i jak tylko dostanę jedzenie to się zabieram za jedzenie, a nie za robienie zdjęć. Aż dwa razy byliśmy w knajpce Bąkowo Zohylina Niźnio, bo tak nam posmakowało. Ja dwa razy jadłam kluski z jakimś delikatnym mięsem i sałatą - pycha! Oprócz super klimatu i wystroju można tam zjeść naprawdę smacznie i niedrogo. Jedliśmy też w Karczmie Zapiecek (te zdjęcie pierożków to właśnie stamtąd) oraz w Stek Chałupa. Te dwa miejsca były w porządku, ale żadne nie pobiło tego pierwszego. Jeśli chodzi o miejsca nieobiadowe to byliśmy kilka razy w Strh, kawiarni gdzie można zjeść pyszne ciasta, wypić kawę czy smoothie, a nawet zjeść śniadania (my nie próbowaliśmy śniadaniowych punktów).
Co zobaczyć?
Drugi dzień zaczął się równie pięknym słońcem a na ten dzień zaplanowaliśmy wejście na Morskie Oko. Pogoda była niesamowita jak na te dni września. W pewnym momencie zdjęliśmy nawet bluzy. O takiej pogodzie nawet nie marzyliśmy. W trakcie całej drogi na Morskie Oko były przepiękne widoki i czasem było nawet słychać dzikie i te duże zwierzęta. Na miejscu było bardzo tłoczno mimo, że był to wrzesień (nie wyobrażam sobie jakie tłumy są w sezonie), ale było bardzo pięknie i gdyby nie ból mojej nogi poszlibyśmy dalej w góry, ale niestety musieliśmy wracać. No, ale nic straconego - nadrobimy to następnym razem.
Kolejnego dnia zobaczyliśmy Wielką Krokiew, a później poszliśmy do Tatrzańskiego Parku Narodowego, gdzie były jeszcze piękniejsze widoki niż po drodze na Morskie Oko. Na samym wejściu spotkaliśmy stado owieczek, a potem strumyki i za każdym zakrętem jeszcze piękniejsze widoki.
Czwartego dnia wjechaliśmy na Gubałówkę i spędziliśmy tam trochę czasu, a po obiedzie pojeździliśmy po okolicy, zwiedziliśmy malownicze i małe wsie. A wieczorem wybraliśmy się do Chochołowskich Term, które były świetne. Wiele miejsc do odpoczynku, w środku bar przy basenie, można było też skorzystać z aquaareobiku i kilku zjeżdżalni. Za wejście po godz. 18.00 zapłaciliśmy 45 zł za osobę (bilet normalny w sezonie niskim). Wchodząc po godz. 18 możecie zostać do zamknięcia term czyli do godz. 22.00. I właściwie to tyle, piątego dnia zjedliśmy śniadanie i wyruszyliśmy w drogę powrotną, a po drodze do domu zajechaliśmy też do Krakowa, gdzie spędziliśmy czas na Wawelu i zjedliśmy obiad.
Koszty: na cały pięciodniowy wypad wydaliśmy około 1600 zł za dwie osoby - nocleg ze śniadaniem, obiady, oscypki, ciasta, małe zakupy w Lidlu na kolacje, bilety na Gubałówkę, Morskie Oko, do term i do Parku Tatrzańskiego (nie licząc paliwa na transport). No i muszę zaznaczyć, że nie oszczędzaliśmy na niczym, po prostu jedliśmy i kupowaliśmy to na co mieliśmy ochotę a wiadomo, że na nocleg i jedzenie poszło najwięcej kasy. Myślę więc, że jak na dwie osoby to nie wyszło dużo, zwłaszcza porównując z innymi miejscami na nocleg w tym terminie - trafiliśmy na naprawdę dobrą cenę.
Bardzo mi się tam podobało i chętnie wrócę kiedyś jeszcze w góry. Koniecznie do Zakopanego i może jeszcze w Bieszczady. Lubicie Zakopane?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz