Nie wiem jak Wy, ale ja już odczuwam negatywne skutki zimna na dworze i grzania w mieszkaniu. Jeszcze to noszenie maseczek i brak możliwości posmarowania na dwór ust czymś konkretniejszym... Potrzebuję więc czegoś sprawdzonego i naprawdę dobrego. To jest zestaw, który był dostępny już jakiś czas temu. Najpierw pojawiła się wersja pomarańczowa o zapachu pomarańczy i świątecznego ciastka, ten mój wyszedł jako drugi i jest o zapachu czekoladek i wiśni ("przepyszny" zapach!), a teraz wyszedł kolejny trzeci już zestaw o zapachu chyba takim samym jak pierwsza wersja lub podobnym. Jeden drop się już wyprzedał, a kolejny będzie dostępny 02.11 na Mintishop. I właśnie dlatego chciałam napisać krótki wpis, czy warto zakupić ten zestaw za 50 zł.
Cukrowy peeling do ust o aromacie słodkiej wiśni
Wegańska formuła zawierająca masło mango, olej makadamia, olej z migdałów, olej z soi czy olej z wiesiołka. Peeling ma przepiękny zapach słodkich wiśni, cząsteczki cukru są małe, ale nie są bardzo drobne. Produkt troszkę barwi skórę, ale po zmyciu nie zostaje żaden kolor. Oba produkty są dosyć tłuste, więc ja lubię je zmyć wodą, a później wytrzeć suchym ręcznikiem papierowym. Po użyciu usta są gładsze i bardziej miękkie od bogatej formuły, pozbywa się większości suchych skórek. Produkt fajnie przygotowuje usta do dalszej pielęgnacji. Po peelingu najlepiej nałożyć jakąś pomadkę, więc przejdźmy teraz do maski do ust.
Maska do ust o aromacie czekoladowej praliny
Wegańska formuła zawierająca masło mango, masło shea, olej z wiesiołka i mnóstwo różnych innych dodatków. Tutaj skład jest prawie 3 razy dłuższy niż skład peelingu. W masce do ust znajdują się także między innymi estry czy woski, które działają okluzyjnie i naprawczo na mocno popękaną skórę. Maska ma kolor, który delikatnie barwi usta i bardzo się błyszczy, dzięki czemu usta wyglądają na nawilżone i zadbane. Ja nie lubię za bardzo zostawiać na długo tej maski, bo jest bardzo ciężka i lepka. Dlatego staram się ją trzymać na ustach krótko, po czym wycieram ją ręcznikiem papierowym na sucho, bo wodą nie schodzi. Usta zdecydowanie są bardziej miękkie, ale jak mam być szczera - wolę inne produkty do ust, ten produkt nie zrobił na mnie super wrażenia. Chociaż zapach zrobili świetny, chciałoby się zjeść! Lepsza dla mnie była na przykład pomadka w sztyfcie Burt's Bees, która jest w 100% naturalna. Co prawda nie jest wegańska, ale świetnie mi się sprawdziła. Jest wygodniejsza w użyciu, można ją nosić dłużej na ustach, bo nie przeszkadza w niczym i miałam wersję, która nadawała ustom piękny, ale lekki czerwony kolor.
Oba produkty zostały zapakowane w osobne małe kartoniki. Peeling ma 25g a maska 15g. Słoiczki są szklane, słoiczek od maski jest zwykły szklany, a od peelingu matowany. Oba słoiczki były zabezpieczone specjalną folią. Nie wiem, czy kolejny raz bym się zdecydowała na ten zestaw. Nie był on zły, ale też super wrażenia na mnie nie zrobił. Jednak może być to fajny drobiazg na święta dla kogoś, kto lubi próbować nowych kosmetyków.
Czy macie jakieś kosmetyki z Miyo lub ze współpracy z Vanessą? Ja mam jeszcze paletkę cieni, z której akurat jestem całkiem zadowolona :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz