09 kwietnia

Zużycia marca | Palmer's, Isana, Avon, Anwen i inne


Od jakiegoś czasu zużycia miesiąca przedstawiałam na Instagramie, bo tak było wygodniej i szybciej, no i nie było dużo kosmetyków do pokazania, ale tym razem zużyłam ich więcej. Staram się zużywać wszystkie zapasy kosmetyczne, które mam i nie kupować nowych, które nie będą mi potrzebne na teraz. Wczoraj zrobiłam zamówienie z Hebe tylko na trzy potrzebne rzeczy w tym balsam z Palmer's, którego jestem bardzo ciekawa - jeśli miałyście jakiś balsam z tej firmy, to podzielcie się opinią w komentarzu! :) 


Garnier Fructis Aloe Hair Food - maska kolejna już z tej serii u mnie, wcześniej była bananowa, potem ta aloesowa, a teraz mam też  wersję o zapachu Papai, która równie świetnie mi się sprawdza. Osobiście nie zauważyłam większych różnic między tymi wariantami, ale jak na razie najlepiej używało mi się wersji bananowej ze względu na zapach i to, że trochę bardziej nawilżała moje włosy.
Palmer's Coconut Oil Repairing Conditioner - kupiłam ją na jakiejś wyprzedaży w Hebe, inaczej pewnie nawet nie zwróciłabym na nią uwagi. W ogóle jakoś nigdy nic nie miałam z tej firmy i nie kusiło mnie, żeby coś z niej kupić. Natomiast jak napisałam wyżej - kupiłam właśnie balsam Palmer's pomimo tego, że odżywka nie do końca mi przypasowała to jednak jakoś mnie ta marka zaintrygowała. Przejdźmy do samej odżywki. Mimo, że uwielbiam zapach kokosa to tutaj dosyć mi on przeszkadzał, ale za to, jeśli chodzi o działanie to odżywka fajnie wygładzała i nawilżała włosy i nawet można było emulgować nią olej (w połączeniu z maską świetnie sobie radziła). Niestety zapach był na tyle dla mnie przeszkadzający, że nie kupię tej odżywki ponownie.
Isana Intensywna pielęgnacja włosów zniszczonych miód i wanilia - oj długo ją męczyłam, żeby ją zużyć do końca. Na moich włosach praktycznie nie robiła nic. Mało nawilżała, mało wygładzała. A słyszałam, że u niektórych (u takiej jednej kręconowłosej ;)) świetnie się sprawdza. Kupiłam tą odżywkę, dlatego, że kiedyś miałam jakąś super odżywkę z Isany i miałam nadzieję, że ta też się taka okaże, no ale niestety, nie zawsze trafia się na perełki. 
Batiste suchy szampon do ciemnych włosów - kolejny raz już go kupiłam, jest dla mnie lepszy niż ta zwykła wersja, która pozostawiała moje włosy lekko siwe. Nie używam go często, ale zawsze muszę go mieć w łazience tak na wszelki wypadek.


Anwen delikatny szampon pomarańcza i bergamotka - Hmm.. tutaj mam mały problem, żeby napisać jakąś konkretną opinię na jego temat. Więc może zacznę od tego, że zapach tego szamponu jest na prawdę przepiękny, świeży i rześki. Niestety jest on bardzo niewydajny, kosztował 25 zł (widać trochę naklejki z przeceny z Lidla - miał on kosztować po przecenie ok. 10 zł, jednak w domu na paragonie zauważyłam, że zapłaciłam za niego normalną cenę), a wykończyłam go w jakieś 2/3 tygodnie myjąc włosy co drugi dzień. Nie za bardzo chciał się pienić (zapewne przez użycie delikatnych, a nie diabelsko mocnych detergentów myjących), ale nie jest to podobno wadą produktu. Jest on przeznaczony do skóry normalnej i ze skłonnością do przetłuszczania się, jednak nie zauważyłam żadnego wydłużenia świeżości włosów, a nawet bym powiedziała, że na drugi dzień wyglądają trochę gorzej niż włosy na drugi dzień umyte innym szamponem. 
Nivea antyperspirant deo beauty elixir deomilk - totalna porażka. Wcześniej w zużyciach pokazywałam wersję tego antyperspirantu w roll-on i tamten był o dziwo fajny. O dziwo - bo nie lubię tych produktów w takiej formie. Ale ten... totalne przeciwieństwo zaczynając od zapachu, a kończąc na działaniu.
Cztery Pory Roku elixir do rąk i paznokci - taka nazwa dosyć dziwna, a to po prostu zwykły krem do rąk bez jakiegoś konkretnego zapachu. Tak naprawdę nawet niczym się nie wyróżniał spośród innych kremów do rąk. Lepiej kupić zwykły krem do rąk z ładnym zapachem i w bardziej praktycznym opakowaniu. 


Tołpa dermo face hydrativ nawilżająca esencja - Tutaj nie mam dużo do napisania. Dobra esencja pod krem i do nałożenia samodzielnie na upalne dni. Lekko podkręcała nawilżenie kremu na dzień lub na noc (chociaż ja preferowałam nakładać ją na noc). Opakowanie bardzo mi się podoba, cały produkt mógł być bez problemu do końca wydobyty przez pompkę, bez okręcania buteleczki. Jednak z pompką trzeba obchodzić się delikatnie, bo potrafi przy naciśnięciu ominąć nasze ręce a wylądować na przykład na łazienkowym dywaniku ;) Tutaj możecie poczytać o niej więcej.
Delia Dermo System tonik do twarzy -  Tonik jak tonik, do niczego aż tak nie mogę się przyczepić, chociaż mimo, że zapach nie był mocny to po długim czasie zaczął mnie drażnić. Powiem Wam, że jakiś czas temu używałam toników tylko od czasu do czasu, a teraz nie wyobrażam sobie bez jakiegokolwiek toniku codziennej pielęgnacji.
Avon woda perfumowana Attraction - Nie sądziłam, że kiedykolwiek aż tak polubię jakiś produkt z Avon. O tej wodzie już wcześniej pisałam i myślę, że kupię sobie kolejny flakonik. Dobra trwałość, lekko słodki, kobiecy zapach za niską cenę. Jestem też ciekawa tej fioletowej wersji. 
Fuss Wohl maska do stóp - Właściwie przypadkowo ją kupiłam, wpadła mi w oko również przez cenę. Jednak myślałam nie wiem czemu, że będzie to maska taka do założenia na stopy jak skarpetki, a to był po prostu bardziej treściwy krem. Mimo to byłam całkiem zadowolona z niego i może jeszcze do niego wrócę od czasu do czasu. Taka saszetka wystarczyła na ok. 4 aplikacje. 

To tyle na dzisiaj, dajcie znać jak się Wam sprawdził jakiś kosmetyk stąd, jeśli go używałyście :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Copyright © Lightside , Blogger